Jeśli czytaliście przesympatyczną książeczkę Marii Pruszkowskiej "Przyślę panu list i klucz", to wiecie skąd moje tytułowe "książki w transie";-)
Jeśli nie czytaliście, to polecam, a dla zachęty króciutki cytat:
"Ojciec nigdy nie czytał tylko jednej książki. Na ogół najmniej trzy naraz, a czasem cztery i pięć. Stworzył sobie swój własny system, z którego podśmiewałyśmy się w młodości, ale który z wiekiem przejęłyśmy. Na jego stoliku leżało zwykle kilka książek, które określał: - To są książki w transie. - Książek tych nie wolno było nam ruszać."
I ja czytam podobnie.
Jedna książka w czytaniu to dla mnie zdecydowanie za mało.
A zatem jest książka na godziny poranne, tuż po przebudzeniu, jeszcze przed wstaniem z łóżka.
Ktoś kiedyś (nie pamiętam kto, ale raczej usłyszałam to w telewizji, a nie przeczytałam) nazwał ten czas "złotą godziną", taką, którą mamy tylko dla siebie, zanim domownicy wstaną i cały dom obudzi się do życia.
Jednym słowem mój czas z książką;-)
Wymaga to nieco samodyscypliny, bo trzeba nastawić budzik o godzinę wcześniej, ale myślę, że warto;-)
Inna książka jest na zabiegany dzień, na czas spędzony w kolejkach, tramwajach, autobusach, czy nawet w korkach.
Taka książka w biegu;-)
A jeszcze inna jest na spokojne godziny popołudniowe, kiedy można zaparzyć sobie ulubioną herbatę z malinami i zagłębić się w fotelu, albo zwinąć w kłębek pod kocem;-)
Na ten czas są książki do specjalnego, nieśpiesznego smakowania słów...
Popatrzcie na moje aktualne "książki w transie"
Patrząc od lewej:
"Cmentarz w Pradze" Umberto Eco czytam powoli i z uwagą
Zachwyca, jak zwykle u Eco, styl i język.
Intryguje główny bohater Simonini, który choć niecnego charakteru i profesji wzbudza u czytelnika sympatię (nie wiem czy do końca, bo jestem zaledwie w połowie książki).
Trzeba "Cmentarz w Pradze" czytać uważnie i bez pośpiechu, bo łatwo pogubić się w gąszczu historycznych zawirowań
To książka na spokojne popołudnia i wieczory.
A zaraz obok "Głowy piwniczne" Wacława Krupińskiego
Czyli opowieść o ludziach którzy stworzyli ten legendarny już (56 lat) kabaret i jego historię.
Kraków kocham miłością wielką odkąd sięgam pamięcią, a Piwnica to kwintesencja Krakowa;-)
Wspomnienie o młodych zapaleńcach, którzy w oczyszczonym z węgla pomieszczeniu piwnicznym stworzyli kabaret nie mający sobie równych, czyta się rewelacyjnie!
Chciało by się powiedzieć "to były czasy'!!!
A na czym polega fenomen Piwnicy?
Zacytuję słowa Piotra Skrzyneckiego:
"(...) to jest święte miejsce kabaretowe, ono ma kabaret w murach, w schodach, w podłodze...
I dlatego geniusz tego miejsca przetrwa."
Myślę, że coś jest na rzeczy;-)
A "Głowy piwniczne" to lektura mojej złotej godziny;-)
I ostatnia z moich obecnych "książek w transie" :
"Gwałt" Joanny Chmielewskiej
Chmielewska to jedna z moich ukochanych autorek.
Uczciwie jednak przyznać należy, że "wczesna Chmielewska".
Nowe książki Pani Joanny niestety daleko odbiegają
od swoich książkowych przodków;-)
Gdzie im do "Romansu wszech czasów", "Całego zdania nieboszczyka",
czy "Wszystko czerwone".
Nie wiem jaki będzie "Gwałt", bo dopiero zaczynam czytać.
Czytane ostatnio "Byczki w pomidorach" bardzo mnie rozczarowały.
Niemniej jednak z miłości do autorki sięgam po każdą jej książkę i w nowszych szukam chociażby echa dawnej Chmielewskiej, przy której lekturze płakałam ze śmiechu, a rodzice w środku nocy zaglądali do mojego pokoju sprawdzić czy aby dobrze się czuję, bo rechotałam tak, że budziłam cały dom;-)))
Jak się domyślacie "Gwałt", to książka na zabiegane godziny dnia.
A teraz jeszcze stosik.
Najbliższe moje czytelnicze plany wyglądają tak:
Większość to książki biblioteczne.
Wśród nich tylko dwie własne.
Zamierzam je przeczytać w ramach wyzwania czytelniczego do którego zgłosiłam akces.
Więcej na ten temat TUTAJ
Pozdrawiam serdecznie.
I witam pierwszych obserwatorów.
Miło mi, że jesteście, rozgośćcie się proszę i... czytajmy razem;-)
Ps. Przepraszam za nie najlepszą jakość zdjęć, ale światło było do bani, a nie chciałam czekać do jutra.
Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Książki ze stosiku przybliżę w kolejnym poście, bo zrobiło się nieco przydługo (gaduła ze mnie,
ot, co;-)))
FLORENTYNA