Zostawiłam bloga odłogiem z bardzo błahej przyczyny. Zachciało mi się mianowicie zajrzeć do książki Katarzyny Michalak "Rok w Poziomce". Miałam nadzieję na lekkie, aczkolwiek przyjemne czytadło.
Dobrnęłam do połowy, trzy razy w tym czasie rzucając książką o ścianę;-)
Trzeba Wam wiedzieć, że należę do osób, które brną przez lekturę do końca. Właściwie dotychczas tak było, ale pani Michalak mnie pokonała. Nie dało się tego czytać i tyle.
No i chciałam napisać parę słów o tej przesłodzonej Poziomce, ale byłam tak zniesmaczona, że nijak nie mogłam się za to zabrać.
Czas płynął, a moja biblioteka porastała kurzem.
Teraz napiszę tylko, że po prostu nie da się tego czytać, bo przesłodzone, płytkie, naiwne i najzwyczajniej w świecie nudne. O!!!
Po prostu nie moja bajka. Więcej po żadne poziomki, jagody, czy inne borówki z nadmiarem cukru po prostu nie sięgnę.
Przyszła mi jednak ochota na odkurzenie biblioteki, co niniejszym z ogromną przyjemnością czynię;-)
Mój książkowy rok zaczął się trylogią "Millenium"Stiega Larssona
Ach, jak ja lubię opasłe tomiszcza;-)
I pewnie dlatego w trylogii Larssona zakochałam się od pierwszego wejrzenia.
Ale wiecie jak z taką miłością bywa, łatwo można się nabrać, rozczarować.
Drugie wejrzenie często otwiera oczy... Ale nie tym razem. Z każdą kolejną stroną książki moja miłość do "Millenium" przybierała na sile;-)
Żałowałam tylko, że nie mogę czytać "jednym ciągiem", bo niestety pospolitość skrzeczała, a przyziemne obowiązki nie pozwalały o sobie zapomnieć.
Przeczytałam pierwszą część, w tej chwili właśnie kończę drugą i ogromnie się cieszę, że trzecia jeszcze przede mną.
Od pierwszej części trudno się było oderwać, druga okazała się jeszcze bardziej wciągająca.
Wiem, że te moje zachwyty są nieco spóźnione, bo pewnie "Millenium" znają już wszyscy;-)
Dlatego nie będą się porywać na recenzowanie, napiszę tylko, że jeśli ktoś tego jeszcze nie czytał, a lubi dobrze napisany kryminał, to polecam gorąco. Satysfakcja gwarantowana;-)
Choć dla spokoju sumienia muszę dodać, że osoba od której lekturę pożyczyłam nie wyrażała się o niej pochlebnie...
No ale tym bardziej zachęciła mnie do czytania. Bo już tak mam, że muszę przekonać się sama;-)
Nie żałuję.
Pozdrawiam. I dziękuję przemiłym obserwatorom, którzy pozostali na posterunku, pomimo długiego uśpienia bloga;-)
FLORENTYNA