poniedziałek, 25 czerwca 2012

Kafka nad morzem, czyli zachwyt absolutny.

To moja druga książka Murakamiego. Ale już wiem, że będę go czytać do ostatniej linijki tekstu.
"Kafkę nad morzem" uważam za książkę zachwycającą.


                       Pierwszym moim spotkaniem z prozą Murakamiego była książka "Norwegian wood".
Przeczytałam ją owszem, ze sporą przyjemnością, ale bez  zachwytu.
Zupełnie inaczej rzecz się ma  z "Kafką nad morzem".
Jestem pod ogromnym wrażeniem tej książki.
Dlaczego?
Właściwie trudno to jednoznacznie sprecyzować.
Zachwyciła mnie jej poetyka, język, nierealność światów i zdarzeń, przeplatanie fikcji z rzeczywistością i jawy ze snem.
Jednym słowem realizm magiczny w wydaniu japońskim. 
Zachwyciła mnie wyobraźnia autora i ogromną przyjemność sprawiło mi podążanie jej śladami.
  
"Wszystko jest kwestią wyobraźni. Nasza odpowiedzialność zaczyna się od wyobraźni".


Tytułowa postać to piętnastoletni Kafka Tamura (to imię chłopiec przybiera decydując się na życiową zmianę, prawdziwego nigdy nie ujawnia), który ucieka z domu swojego ojca chcąc uchronić się przed okrutną przepowiednią.
Ta straszna klątwa mówi, że niczym Edyp, Kafka ma zabić ojca i związać się kazirodczo z matką, a dodatkowo także i z siostrą. Chłopiec chce uciec od klątwy jak najdalej... Czy mu się udaje???
Czy można zbiec przed przeznaczeniem...
Schronienie znajduje w niezwyklej bibliotece, w miejscowości Takamatsu na wyspie Shikoku.
Miejsce to nierealne i baśniowe. Dziwne rzeczy dzieją się tam z czasem...
Pojawiają się postacie nie do końca rzeczywiste. Sen miesza się z jawą.
Drugim, biegnącym równolegle z historią Kafki wątkiem powieści jest opowieść o losach Pana Nakaty. Postać to niezwykła. Wystarczy wspomnieć choćby ten drobny fakt, że Pan Nakata ma umiejętność rozmawiania z kotami i sprowadzania przedziwnych zjawisk (wszak spadające z nieba sardynki wespół z ostrobokami do codzienności chyba nie należą...).
Dwa wątki, pozornie odległe, ale nieuchronnie dążące do punktów wspólnych.
Co łączy Pana Nakatę i Kafkę Tamurę. I czy coś ich rzeczywiście łączy???
Czym jest "kamień otwierający wejście" i jakie drogi otwiera???
Nie na wszystkie pytania Murakami nam odpowie i nie wszystkie tajemnice wyjaśni. Ale przecież nie chodzi o wyjaśnienie i dosłowność.
To niezwykła książka drogi, meandrów podświadomości, nieuchronności losu...
Z pewnością zachwyci każdego, kto w książkach nie szuka oczywistości i dosłowności, kto lubi tajemnice, nie zawsze do końca rozwiązane.
Lubię kiedy autor pozostawia czytelnikowi tak duże pole do wyobraźni.
Ta książka dała mi ogromną radość czytania i smakowania słów.Jednym słowem - zachwyciła.        I pozostanie we mnie na długo.
Polecam zdecydowanie!!!


Moja ocena: 6/6


Książkę przeczytałam w ramach majowego wyzwania Sardegny  Trójka e-Pik