wtorek, 29 maja 2012

"Było nas trzech, w każdym z nas inna krew, ale jeden przyświecał nam cel..."

Nic na to nie poradzę, ale ten cytat z "Autobiografii" Perfectu cudownie zgrywa mi się z przeczytaną właśnie "Ziemią obiecaną" Reymonta.
Jakoś tak się złożyło, że wybitnego noblisty dotychczas prawie nie czytałam.
W czasach licealnych przeczytałam jedynie "Chłopów", no bo przecież lektura.
Przyznać jednak muszę, że było to czytanie dosyć nieporządne i pobieżne.
Ale lada dzień sięgnę po "Chłopów" raz jeszcze.
Zachęciła mnie do tego przeczytana właśnie "Ziemia obiecana".
Poza tym mam wobec Reymonta dług wdzięczności;-)
Mój temat maturalny dotyczył właśnie "Chłopów", więc chyba pora ku temu najwyższa, żeby tych "Chłopów" raz jeszcze, tym razem porządnie, przeczytać;-)
(Nadmieniam, że maturę zdawałam tysiąc lat temu;-)))

Ale nie o "Chłopach" przecież miałam pisać.
Wróćmy zatem do naszych baranów;-)
Po "Ziemię obiecaną" sięgnęłam w ramach majowego wyzwania Sardegny
(przy okazji dziękuję serdecznie Sardegnie za tę zabawę; kochana, dzięki Tobie sięgam po książki, które długo jeszcze czekały by na przeczytanie;-)




Dzięki filmowi Wajdy znałam tematykę i bohaterów.
Ale bezapelacyjnie stwierdzam, że książka stoi o niebo wyżej od ekranizacji (chociaż tę także uważam za świetną).
Wersja książkowa mnie zachwyciła przede wszystkim bardzo sugestywnym, plastycznym i niemal filmowym (czytając widziałam gotowe obrazy) językiem.
Ponoć po ukazaniu się książki krytycy uznali ten zbyt plastyczny język Reymonta za jej wadę.
Mnie urzekł absolutnie. Czytając słyszałam hałas fabrycznych maszyn, a unoszący się nad miastem dym dławił mnie swym ostrym zapachem.
Przemysłowa Łódź XIX wieku pochłonęła mnie zupełnie.
Nie będę się rozpisywać o fabule, gdyż podejrzewam, że wszyscy znają ją doskonale.
Chociaż w zasadzie nie ma tu jednoznacznie głównego bohatera, to na plan pierwszy wysuwają się trzej przyjaciele: Karol Borowiecki (Polak, chemik pracujący w fabryce Bucholca, gdzie jest dyrektorem drukarni), Maks Baum (Niemiec, technik włókiennik) i żydowski pośrednik handlowy i finansista Moryc Welt.

A oto oni w oczach Wajdy:

Zdjęcie pochodzi STĄD

Od lewej: Moryc Welt (Pszoniak), Karol Borowiecki (Olbrychski) i Maks Baum (Seweryn)

Znają się jeszcze z czasów studenckich, studiowali razem na politechnice w Rydze.
I choć różni ich niemal wszystko, to "jeden przyświeca im cel": otworzyć własną fabrykę.
I cel ten osiągają.
Ale czy stają się przez to szczęśliwsi???
Czy pęd ku bogactwu, podporządkowanie się bezwzględnemu, szpetnemu i odczłowieczającemu przemysłowemu miastu nie pozbawia ich czegoś ważnego???
Zresztą nie tylko ich.
Wielu w tej powieści takich, dla których powiedzenie "cel uświęca środki" zdaje się być mottem życiowym.
Reymont przedstawia bogatą i zróżnicowaną galerię postaci.
Bogatych fabrykantów, nurzających się w luksusie, a obok nich tłum robotników, których codziennością jest brud, gryzący dym, nędza i walka o przetrwanie.
Autor zdecydowanie nie lubi tego potwornego molocha, "ziemskiego piekła" jakim jawi się w powieści dynamicznie rozwijająca się Łódź.
Zdecydowanie bliższa jest mu sielskość Kurowa (w którym mieszka ojciec Borowieckiego i jego narzeczona Anka).
"Ziemia obiecana" to powieść napisana z ogromnym rozmachem i dbałością o realia ( Reymont zbierając materiały do książki na jakiś czas przeniósł się do Łodzi, aby wtopić się w to miasto i jego specyfikę).
To powieść o ludziach dla których coraz większe, bogatsze i tętniące życiem miasto jest jak biblijny Kanaan obiecany przez Boga Izraelowi.
Dotrzeć do tej ziemi, włączyć się do wyścigu po bogactwo i szczęście...
Dzisiaj pewnie nazwalibyśmy to zjawisko "wyścigiem szczurów".
A jak już się tam będzie, to...
Ziemia obiecana?????


Ps. Nie lubię Borowieckiego zdecydowanie.
W różnych omówieniach powieści przedstawia się go często jako bohatera "wewnętrznie rozdartego".
Dla mnie to cynik i arogant, bezduszny i bez zasad.
Tylko zastanawiam się na ile do mojego nielubienia przyczynił się Olbrychski, który w filmie
robił wszystko, abyśmy Karola nie darzyli sympatią.
Ciekawe, czy gdybym najpierw przeczytała książkę, a potem obejrzała film, mój odbiór tej postaci byłby inny???


Książkę przeczytałam w ramach majowego wyzwania Sardegny "Trójka e-pik"




Ponieważ jest to moja własna książka, więc świetnie mieści się też w wyzwaniu





Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy mnie odwiedzają.






FLORENTYNA





18 komentarzy:

  1. Mam w planach. Zwłaszcza że całkiem niedawno obejrzałam film Wajdy, który wspominasz. Podobał mi się, a to zachęca. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A książka spodoba Ci się jeszcze bardziej, jestem tego pewna;-)
      Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam.

      Usuń
  2. Mogę się podpisac obiema rękoma pod wpisem. Ja także sięgnęłam po Ziemię obiecaną mając przed oczami ekranizację, którą uważałam za świetną, a jednak w konfrontacji z książką pozostaje daleko w tyle. Ja także po przeczytaniu Ziemi obiecanej sięgnęłam po Chłopów pozostając pod wrażeniem tej pierwszej. Ja także nie lubię Borowieckiego i wydaje mi się, że Reymont też go nie lubił, jedynie chciał zrobi z niego posta, nie tak jednoznaczną. A Olbrychski świetnie go zagrał. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Chłopi już w czytaniu", czytam niespiesznie, smakując słowa i delektując się opisami.
      A co do Borowieckiego, to faktycznie autor nie chciał chyba do końca zrobić go jednoznacznie niesympatycznym. Bardziej przyczynił się do tego Olbrychski. Tez jestem zachwycona jego grą.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. "Chłopi" są cudowni! Mało kto mnie uważa za normalną, odkąd na pewnym przyjęciu urodzinowym podczas rozmowy o książkach powiedziałam, że "Chłopów " uwielbiam, a najlepsze fragmenty to właśnie opisy przyrody... Do tej pory dziwnie patrzą... Gorąco polecam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą Monia całkowicie i zupełnie;-)
      Moje aktualne czytanie "Chłopów" utwierdza mnie w przekonaniu, że to powieść wspaniała.
      Buziaki ślę.

      Usuń
  4. Wpadłam do Ciebie od kogoś przypadkiem. Będę zaglądać, bo sobie trochę podczytałam wcześniejsze wpisy i widzę, że nam po drodze.
    Ziemię Obiecaną uwielbiam, i film, i książkę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Kasiu.
      Miło, że zajrzałaś i dziękuję, że zatrzymałaś się na dłużej;-)
      Pozdrawiam i ja.

      Usuń
    2. Witaj Kasiu.
      Milo, że do mnie zajrzałaś i dziękuję, ze zostałaś na dłużej;-)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Mam pytanie techniczne - czy to celowy zabieg, że wpisy, tekst notki, masz cały wypośrodkowany? Czytam mi się to jak plakat, nie mogę się przyzwyczaić. No, ale to nie mój blog, więc nie mam nic do gadania, tak tylko pytam, bo może ci na tym wcale nie zależy, tylko ci się tak ustawiło?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, celowo ustawiam sobie taki wyśrodkowany układ, bo lubię, kiedy tekst jest przejrzysty.
      Ale nie pomyślałam o tym, że może to komuś przeszkadzać w czytaniu. Postaram się zatem odrobinę to zmienić;-)
      Dzięki za uwagę.

      Usuń
    2. W ogóle się mną nie przejmuj, spytałam, bo mam na przykład koleżankę, której się coś czasem 'wciśnie' i nie zmienia, bo mysli, że tak ma byc. A ja, jak wiele moli, mam gorszy wzrok i do tego astygmatyzm i przechodzenie do kolejnej linijki tekstu, która nigdy nie wiadomo, gdzie się zacznie, bo raz od lewej, raz bardziej do środka, dla mnie jest po prostu kłopotliwe. Ale to Twój blog i robisz tak, jak Tobie pasuje, a ja się dostosuję, albo nie. Pozdrawiam

      Usuń
    3. Oj tam, oj tam Kasiu, blog faktycznie mój, ale przecież między innymi po to, żeby czytający do niego zaglądali.
      Gdybyś namawiała mnie do zmiany treści, to pewnie bym się zastanawiała, ale formę zawsze można lekko skorygować. Po prostu nie pomyślałam o tym, że w takim układzie może się to źle czytać.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  6. Dołączam do fanów "Chłopów", "Ziemię..." też bardzo lubię, czytałam dawno, nawet jakoś w miarę równolegle z którąś emisją serialu.
    Nie wiem, czy Borowiecki był "wewnętrznie rozdarty", ale ja jestem. Tyle książek nieprzeczytanych, do tylu bym chętnie wróciła... Ech...

    pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj zatem w klubie "Chłopolubów';-)))
    Dzięki, że się u mnie zatrzymałaś.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Ps. Co do Borowieckiego, to jego "wewnętrzne rozdarcie" uważam za lekko naciągane.
    Ale Twoje rozumiem, sama mam podobnie: nie dość, że absolutnie żadną miarą nie uda mi się przeczytać tego co dotychczas napisano, to wciąż przecież piszą się nowe książki.
    A wracać do niektórych lektur też lubię, jak do dobrych przyjaciół.

    OdpowiedzUsuń
  8. Napisałam komentarz, a gdzieś mi go wcięło...Dziękuję za udział w wyzwaniu. Taki miałam plan, aby mobilizować do sięgania po książki dawno odkładane, albo zakurzone gdzieś na półce. Cieszę się, że lektura sprawiła Ci przyjemność. Też miałam Ziemię obiecaną w planie, ale udało mi się przesłuchać Pana Wołodyjowskiego i tę książkę zaliczam do wyzwania. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetny ten Twój plan.
      Teraz dzięki Tobie i "Ziemi obiecanej" czytam po raz kolejny "Chłopów", ale tym razem naprawdę, a nie po łebkach, jak kiedyś;-)
      I faktycznie smakowita to lektura.
      A po "Ziemię obiecana" kiedyś sięgnij. Czyta się bardzo dobrze.
      Pozdrowienia.

      Usuń
  9. The nails look wonderful with fresh polish on at all times,
    and the monetary investment for the manicures may
    be enough to deter the nail biting habit. Nail biting is a compulsion that
    may start in childhood. Fourth, you can adopt one of the most popular and practical Nail biting remedies.

    OdpowiedzUsuń