poniedziałek, 7 maja 2012

Co wydarzyło się "W księżycową jasną noc"

W zasadzie mało znam Whartona, do tej pory przeczytałam jedynie "Spóźnionych kochanków" i chociaż było to dosyć dawno temu, pamiętam ,że moje odczucia po tej lekturze były raczej pozytywne.
Po kolejną książkę Whartona sięgnęłam biorąc udział w kwietniowym wyzwaniu Sardegny 
"Trójka e-pik", wybrałam "W księżycową jasną noc", bo od lat stoi u mnie na półce nie przeczytana.
I tym sposobem udało mi się "zaliczyć" dwa wyzwania, bo jeszcze "Z półki" na blogu "Wrota wyobraźni".
Wybór książki był więc zupełnie przypadkowy.
Wcześniej nic o niej nie wiedziałam.

I od razu muszę stwierdzić, że wyboru absolutnie nie żałuję.
Książka mnie zachwyciła.
Niech sobie krytycy psy na Whartonie wieszają, niech piszą, że drugorzędna literatura.
W moim odczuciu ta książka jest literaturą zupełnie niczego sobie ;-)
Pewnie, że trudno nazwać ją arcydziełem ale czyta się dobrze, i szybko.
Wharton pisze prostym , czytelnym językiem, nie stroni od kolokwializmów, co akurat w tej powieści nie razi, a raczej uwiarygodnia.
Książka traktuje o wojnie widzianej oczyma młodego żołnierza.
Główny bohater i jednocześnie narrator Will Knott to w zasadzie alter ego autora.
William Wharton, a właściwie Albert du Aime, podczas II wojny światowej walczył na froncie w Europie, między innymi we Francji, gdzie rozgrywa się akcja powieści.
Rzecz dzieje się w 1944 roku, w Ardenach, tuż przed świętami Bożego Narodzenia.
Will Knott z pięcioma innymi żołnierzami zostaje wysłany na zwiad w okolice opuszczonego pałacu, który staje się ich tymczasową kwaterą.
Młodziutki, zaledwie dziewiętnastoletni Will jest dowódcą drużyny.
Jego podwładni to też bardzo młodzi żołnierze.
Wszyscy nieprzeciętnie inteligentni, o licznych zainteresowaniach, pasjami czytający książki.
Wzruszyły mnie bardzo opisy dzielenia książek "na kawałki", tak aby wiele osób mogło czytać równocześnie.
Powalają na kolana również rozgrywki brydżowe bez kart.
No i miniaturowe szachy,które wożone są wszędzie, nawet na front.
Żołnierze z drużyny zwiadowczej Willego Knotta to nie żądne krwi zabijaki, to niemal jeszcze chłopcy, którzy powinni uczyć się, bawić, cieszyć życiem, a których wojna brutalnie wyrwała z domu, rozdzieliła z najbliższymi i zniszczyła zarówno fizycznie jak i psychicznie.
Wszyscy mają jej dosyć, nie chcą zabijać, nie chcą umierać, chcą jak najszybciej wrócić do domu, do normalnego życia. 
Ich bezkartowe brydże, szachy, książki i gry w słówka, to próba stworzenia odrobiny normalności w bezsensownej wojennej rzeczywistości.
Zadaniem drużyny jest obserwowanie posunięć wroga i meldowanie o nich dowództwu.
I wróg się pojawia. Młodzi niemieccy żołnierze, podobnie jak drużyna Willego mający dosyć wojny, przerażeni jej okrucieństwem  i zamierzający się poddać.
I tak zamiast walki toczy się bitwa na śnieżki, a "wrogowie" spędzają razem Wigilię i śpiewają kolędy.
Jednak okrutna wojenna rzeczywistość nie pozwala o sobie zapomnieć...
Chcecie wiedzieć jak to się kończy?
Koniecznie przeczytajcie.
Jeśli nie jesteście zagorzałymi przeciwnikami prozy Whartona, książka z pewnością Was nie rozczaruje.
A przeciwników Whartona też zachęcam do przeczytania tej powieści, jeśli jej nie znają.
Warto przekonać się samemu, a nie bezkrytycznie wierzyć w to, co piszą inni.
Nie wiem jaki są inne książki Whartona, ale z pewnością po nie sięgnę.
A "W księżycową jasną noc" to powieść, którą zapamiętam na długo.
Bo to nie jest typowa opowieść o wojnie, ale raczej opowieść o ludziach i zniszczeniach jakie wojna w nich wywołuje.
Moja ocena książki w skali 1-6, to: 5,5

Pozdrawiam serdecznie.


FLORENTYNA




19 komentarzy:

  1. Czytałam "Spóźnionych kochanków", ale było to dawno temu, nie dorosłam do lektury i przeraziły mnie trochę sceny łóżkowe, więc się zraziłam. Później przeczytałam jeszcze "Nie ustawaj w biegu" i klimat całkiem mi odpowiadał - radość życia, gołębie, sztalugi, pędzle i farby: to było to! A co do Twojego komentarza na moim blogu: Florentyno, nie ma strachu, wkrótce będzie post "książkowy", bo książki to moja miłość od dawien dawna, z której nie zamierzam rezygnować, chyba że oślepnę do ostatka!;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj przeczytać "W księżycową jasną noc", myślę, że Ci przypadnie do gustu.

      Usuń
  2. Książka W księżycową jasną noc to jedna z najlepszych powieści Whortona - moim nieobiektywnym zdaniem (nieobiektywnym, bo bardzo lubię Whortona i podobnie, jak Tobie nie przeszkadza mi, że należy do autorów, do których czytania -ponoć- nie wypada się przyznawać). A jeśli nie zrazili cię Spóźnieni kochankowie, którzy mnie podobali się najmniej z niemal całej prozy Whortona, jaką przeczytałam to mogę jedynie zachęcić do dalszej lektury jej powieści. I wcale się nie upieram, że to literatura wysokich lotów, ale literatura, którą bardzo lubię :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znając siebie, myślę, że teraz wpadnę w "ciąg Whartona;-)".
      Pozdrawiam.

      Usuń
  3. Kiedys namietnie czytalam ksiazki Whartona i mam ich sporo w domu, ale tej nie mam...musze siegnac po nia przy najblizszej okazji, bo z tego , co napisalas to wyglada interesujaco, pozdrawiam serdecznie:)Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie ją przeczytaj, bo warto!
      Pozdrawiam.

      Usuń
    2. Przeczytaj ją koniecznie, bo naprawdę warto.
      Pozdrawiam.
      Ciekawa jestem Twoich wrażeń po lekturze. Daj znać.

      Usuń
  4. Uważam, że to jedna z najlepszych książek antywojennych, jakie się ukazały. Czytałam ją 15 lat temu, ale nadal mam w pamięci kilka fragmentów.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą w zupełności.
      Do dziś jeszcze ta książka we mnie siedzi...
      Wstrząsająca i tyle.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  5. Życzę jak najszybszego i pełnego satysfakcji wypełniania słoika :)Pozdrawiam ciepło! (w ten nie do końca ciepły dzień - ale idealny aby spędzić go z dobra książką :) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słoik już jest;-)
      Zobaczymy jak będzie z zapełnianiem.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  6. Coraz mocniejsze rośnie we mnie przekonanie, że złapałam się nie za tą książkę, co trzeba, poznając Whartona. "Rubio" mi się nie podobał, ale fakt tez jest taki, że ma dosyć niskie oceny na portalach rekomendujących książki, w porównaniu z innymi powieściami tego autora. No nic, będzie trzeba się złapać za "Spóźnionych kochanków" albo "W księżycową jasną noc" i przekonać raz na zawsze, czy to dla mnie czy nie dla mnie :) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli po tych tytułach proza Whartona Ci się nie spodoba, to będzie rzeczywiście znaczyło, że nie jest raczej w Twoim typie;-)
      Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny.

      Usuń
    2. Pewnie tak, w końcu nawet Coelho dałam szansę trzy razy, zanim spisałam go na straty, więc chyba tym bardziej Wharton zasłużył na obronę :).

      Byłam już wcześniej, ale w chwili zamieszczania komentarza zawiesiło się wszystko - łącznie z odkurzaczem... ;)

      Usuń
    3. Skoro dałaś szansę Coelho, to faktycznie Whartonowi tym bardziej się należy. Myślę, że czas na tę lekturę nie będzie czasem straconym.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  7. Polecam Ci "Spóźnieni Kochankowie" i "Ptasiek". Świetne książki. W "Księżycową jasną noc" mam na liście i właśnie mi o niej przypomniałaś.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. "Spóźnionych kochanków" przeczytałam już dawno temu, a "Ptasiek" czeka w kolejce.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  8. Świetna recenzja , a ja lubię Whartona i czytałam już sporo jego książek i być może jeszcze i tą przeczytam, gdyż zachęciłaś mnie.))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj.
      Dzięki za miłe słowa.
      Jeśli lubisz Whartona to koniecznie przeczytaj "W księżycową jasną noc". Jest tego warta;-)
      Pozdrawiam.

      Usuń